Człowiek całe życie się uczy.
Zrobiłam świecznik na tealight.Wysoki.
Podpaliłam świeczkę i troszkę się nagrzał.Mój K mnie uświadomił.Już teraz wiem,że muszę zrobić ażury w świeczniku lub ewentualnie z tyłu taką pólokrągłą dziurkę na wkładanie świeczuszki.Będzie wtedy cyrkulacja powietrza i świecznik nie będzie się nagrzewał.;)
I znowu zaświtał mi pomysł na kolejną kolekcję.ehhh Mam w planie kilka kolekcji,ale wcale tego nie realizuję.Wpisy w notatniku się powiększają a ja zamiast grzecznie siedzieć w pracowni to podróżuję.
I kolejna rzecz ,która mnie ogromnie męczy.......Język niemiecki........Nie wiem z czego to wynika,ale jestem na "nie" w każdym calu mojego ciała.Jest to dla mnie tak nienaturalny język........Wręcz buntuję się przez znajomością niemieckiego.Pomimo,że jest on mi bardzo potrzebny......Nie wiem czy to przez nauczyciela jezyka,który może człowieka skutecznie zniechęcić do wszystkiego i pozostaje to na długo w pamięci.A może to taka pamięć genetyczna,która wyzwala podświadomie niechęć ........
ehhh ......Pozostaje mi chyba siła sugestii i codzienne wmawianie sobie ,że lubię ten język i chcę go poznać.Może tym zmienię swoje nastawienie.....Wiem,że to działa :*