wtorek, 31 stycznia 2012

coś i nic

 Siedzę nad witrażem naście godzin i już nie mogę.... ehhh mam ten problem ,że za szybko się nudzę nad jednym czasochłonnym zadaniem.Zaczynam wtedy kombinować.... a to jakiś mały witrażyk...jeden ...drugi ... Zaczynam kilka, żeby nie było nudno.Ale w tej chwili się ograniczyłam i powiedziałam dość.Najpierw witraż,później reszta.I choć ręcę wykręcają się do innych rzeczy,w głowie mam tysiąc pomysłów.Nadal chodzi mi  po głowie chęć odpalenia maszyny do szycia ,żeby uszyć sobie chociaż najmniejszy drobiazg i sprawdzić się - czy rzeczywiście potrafię cokolwiek uszyć.A także chęć zrobienia biżuterii cieszącej oko,to tak mnie pochłania,że aż mnie skręca wewnątrz.I jak mam wysiedzieć nad nudnym witrażem czasochłonnym pracochłonnym godzinochłonnym?????aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa będę krzyczeć chyba........ ehhh wracam do pracowni z podkulonym ogonkiem.Im szybciej skończę, tym szybciej zacznę realizację nowych pomysłów.

1 komentarz:

  1. Oj znam ten problem. U mnie w szafie leży zaczęty wieeeelki obraz z haftem krzyżykowym:)Życzę wytrwałości!:)

    OdpowiedzUsuń